Nieskromnie zakładam, że niniejszej treści nie piszę z obawą,
I że tak jak ja przy pisaniu, tak słuchając wszyscy się bawią.
Przyjmijcie te rymowanie z oka przymróżeniem,
I nie określajcie mnie za to skończonym jeleniem!!
Jeśli ktokolwiek spróbuje się obrazić,
Powinien czym prędzej mózg swój odkazić!
Przy naszych myśliwskich stołach, pełnych kuraków
Nie powinno być miejsca dla wielkich ponuraków !
Niestety los jak zwykle nie jest zbyt łaskawy
Stąd nie mogą balować nasze łowieckie sławy.
Niech więc i na refleksję i zadumę jest czas
Bo nigdy nauka wszak nie idzie w las!
Jak widać i po mnie – mamy nowe mundury
Niestety najdroższe są w nich te o to sznury!!
Najbardziej Jurek ze sklepu jest zadowolony
Bo stamtąd pochodzą te najdroższe pagony!
Stanowczo zbyt długo na ten bal czekałem
I znowu bez partnerki, czyli sam zostałem.
Jak co roku witam wszystkich bardzo gorąco
Szczególnie płeć piękną i do tego pachnącą.
Miał przybyć na nasze tradycyjne wygibasy
Łowczy Regionalny – chyba po wsze czasy.
Aktywny jak zawsze w okresie polowań a i karnawału,
Wszyscy go pragną gościć -...aby nie dostał zawału.
Z zaproszenia miał skorzystać Wójt Cewickiej Gminy,
Który wszystkim włada jako wręcz - jedyny!
Dobrze wiemy, że ta fucha we wrześniu kończy mu się
Trza mu pomóc w reelekcji, bo jest Sekretarza – Tatusiem!
I tak jak Tomek załatwił sobie kolejną kadencję
To też i ojca należy wesprzeć jak ekscelencję!
Ale już ostatnią kadencję, by nie obrósł w piórka i tłuszczyk może
Gdyż wtedy mu nawet żaden z braci bliźniaków już nie pomoże
Starych demokracji to wspaniała zasada
Jak u żłoba dwie kadencje – to niechaj już spada!
Wybacz Andrzeju – Prezesie spółdzielni mieszkaniowej, szarej jej eminencji
Tobie chyba nic nigdy nie grozi bo nikt nie zliczy już wszystkich twych kadencji.
“Hunter - Wild” nasze główne przedsiębiorstwo skupowe, niby nie Skwierzyna,
A podobnie jak oni nas beznadziejnymi stawkami nieźle zarzynał.
Niestety jak wieść gminna niesie,
firma bankrutuje i znów będziem w Lesie.
Pewnie LAS – Skwierzyna może stać się odbiorcą naszych tuszy
Zróbmy więc wszystko by Janusza skupu nikt z miejsca nie ruszył.
To Nasz jedyny przedstawiciel w tutejszym naszym skupie,
Musimy go chronić by skup nie miał nas w …..pupie.
Jest Edek jak zwykle skromny i doświadczony,
cokolwiek kilka kilometrów od koła oddalony,
mieszka na wsi głębokiej pod Słupskiem
i już nie tak często chce mu się ruszać dupskiem
Dobry duch mojej grupy w kwestii dokarmiania,
Oraz Szef Komisji Rewizyjnej – nic tu do dodania.
Przejdźmy tym czasem do innych kolegów członków koła,
Których skuteczność strzelecka o pomstę dziś woła.
Boleję najbardziej nad tą nieskutecznością strzelecką,
Ponieważ to ja przecież szkolę brać naszą łowiecką!
Wszystkie polowania - to strzałów do oporu,
Gdzie nazajutrz wszyscy pędzę po patrony - do “BORU”,
O sklepie tu mówię znowu kolegi Jurka w Mostach,
Który ma zysk niezły, choć handluje niby po kosztach!
Przejadło już się wszystkim Jasia pudlarskie królowanie,
I na całe szczęście Radek przejął teraz pudłowanie.
Koledze, który ma nazwisko najbardziej łowieckie
Dam dzisiaj spokój, niech trzyma swej Małgosi kieckę
Ale jego towarzysze przy stole Halina ze Zbyszkiem
To hanysy z Katowic, trza nam iść do nich z kieliszkiem
Co roku pokonują setki kilometrów by z nami balować
A tak naprawdę nie zwęglonej dziczyzny tu posmakować/
Z klanu dwu braci, imć pan Tadeusz,
w ciągu sezonu jest do rany przełóż.
A gdy przychodzi zjazd walny koła,
To on o kwity bezskutecznie woła.
Zamiast pomagać przy swoim doświadczeniu,
Szuka dziury w całym – nie wiedzieć czemu.
W tym klanie wagi nabiera i dużego znaczenia,
Zestaw psów myśliwskich – bez pochodzenia!
Myślę o dwóch takich łaciatych zwierzakach,
Które w łowisku wręcz nie tropią po krzakach.
Za to pierwsze są zawsze przy gościnnym stole,
Cuchnąc wręcz lasem, że ja .....chromole.
Fakt, że to jedyne psy, które grają w łowisku,
Więc milknę już o tym, by nie wziąć po pysku.
Kolega Heniu, w skrócie boczkiem zwany,
Też chyba przyjął jakieś niecne plany.
Owszem pomaga, a... i krytykuje
Pewnie na Prezesa się znów szykuje.
Czasem co prawda plecie jakieś bzdury i androny,
Chyba bardzo się obawia swojej własnej żony.
Z tego rejonu Lubowidza i Mostów przybył tutaj baron taki,
Co tworzy z metalu i poroży przeróżniste odznaki,
Jeśli Ci się bal Nasz bardzo podoba, wierzcie jeśli chcecie,
Za sponsoruje nam medale na kolejne jakieś lecie!
Jestem pełen podziwu, przy okazji pańskiego stołu,
Dla naszych niektórych połowic, które pospołu,
Za każdym razem coś smacznego ugotują
kiedy pozostałe się choć trochę zrujnują .
Okres zbiorówek to dla pań udręka
Szczególnie moja dosyć dużo kwęka
Powtórzę tu apel - do naszych pań i żonek
Że i tak najważniejszy jest sprawny korzonek
A nie czy trzymacie gościa pod kloszem
Do czasu gdy pozostaną już mu tylko nosze
Jest z nami gość Skarbnika – Marek weterynarz
Potrzebny zawsze gdy kurczaki zarzynasz.
Ze wszystkich na całych Kaszubach podobno najlepszy,
Swego czasu zapomniał, że może nie być wieczny!
Skończyło mu się ponoć dużym cukrem i małym zawałem
Jednak do dziś od rana do nocy zajmuje się kurzym kałem!
Podobno jest już dziś silny i zdrowy
A żona rozbija sie peguotem nowym.
W dobie widać choroby wściekłych krów i ptasiej grypy
Nie przewiduje mieć plajty i nie urządzi finansowej stypy
Na tego, co nie widać Warszawskiego cwaniaka,
Receptą jest żona i to nie byle jaka.
Bodaj najwięcej osób na tym balu z jednej rodziny -skarbnik skołował
Pomyślał chytrze sobie, że nie będzie im i sobie żałował
Jak to finansjer – policzył pomimo, że nie sknera,
Oszczędzi na kolacji jak jasna cholera!!
Oprócz niedokończonego zięcia – naszego Skarbnika,
Który tu gdzieś z Ewką się na balu przemyka,
Przygonił córkę Aśkę co ratownictwo studiuje
Z kolesiem Leszkiem co po kaszubsku nieco tańcuje.
Całkiem osobno kwestię stanowi nasz brudny Harry
Który nie wiedzieć czemu nigdy nie jest za stary.
By z nami balować – był bodaj na wszystkich balach i poprawinach
Gdyby takie były - to też byłby i na weselach a może i chrzcinach.
I nie męczy go nigdy odwieczne pytanie,
Co w chwili obecnej mu prędzej stanie?
Zazdrościć tylko kondycji i zaparcia
Mam nadzieję, że nie będzie jakiegoś zatarcia.
Patrzę po sali chyba i wzrok mnie nie myli
Binio z Nową Damą na nasz bal przybyli.
Chyle jak zwykle czoła przed żywotnością Zbycha
Niejeden młodzian przy nim ledwo zdycha!
Gabrysia ponoć to szpec od super i kiper marketów
A nie od smażenia Biniowi dziczyzny kotletów
Wielki Ci on duchem, nieduzy ciałem
I pomyśleć, że przezeń Prezesem zostałem.
Chcę Ci podziękować droga Gabrysiu
Bo dzieki Tobie spokorniał Zbysiu.
Bo smutno tez wszystkim było – coś jakby dać nam w łeb obuchem,
Gdy Zbyszek na zbi.órkę zajeżdżał zdezelowanym maluchem!
Na koniec słów kilka o Prezesie Kormorana,
Który chce z nami dzisiaj balować do rana.
Popatrzcie na niego – nie wiadomo jaka przyczyna
Broda u niego gęstrza niźli czupryna
Do niedawna wybitny i utalentowany glina
Dzisiaj już tylko po medale pierś swą wypina.
Cieszy fakt, iż znowu dołączyli do nas Pietruchy,
Że życia nie zasłoniły im wyłącznie pieluchy
Choć biznes w Łebie zabiera im lwią część zycia
Zakładam, że dziś nadrobią- głównie w kwestii picia!
Dobrze też iż lokalni prominenci nas zaszczycili
Jak zawsze wielcy, dumni i mili
Chyba największy to elektryk – zaraz po Wałęsie
Z Jadzią co systemem bankowym dziś trzęsie!
Bawcie się wszyscy do rana, do dna i do bólu
Wszak nie ma wśród Was – naszych gości żadnych ciulów
Na koniec jak zwykle ważne ostrzeżenia,
Proszę z balu nie wynosić żadnych informacji!
dopuszczalne wynoszenie tylko –jedzenia.
z przeznaczeniem np. dla dzieci do kolacji !
SZAR_AS